Wolne Ziemie > Złota Pustynia

Oaza

(1/7) > >>

Ivy:
Gdzieś na pustyni znajduję się niewielka oaza. Z jednej strony otaczają ją same skały, zaś z drugiej kilka palm.

Verta:
Tygrysica zaraz po tym jak opuściła wodospady postanowiła pozwiedzać okolicę. Normalnie by sobie to odpuściła, ale skoro... postanowiła tu zamieszkać, dołączyć do Stada Cienia, więc czemu by nie poznać terenów koło których się mieszka? Dotarła na jakąś pustynię, z początku było nawet znośnie, było ciepło, ale jeszcze były jakieś wysuszone trawy, jeszcze było czym oddychać, jednak im bardziej szła przed siebie tym więcej było piasku, a mniej roślin, wkrótce było tylko słońce i gorący piach. Już ledwo wytrzymywała te upały, o wiele lepiej żyło jej się w górach, lasach a nie takich gorących pustkowiach, ale ona oczywiście zamiast zawrócić to postanowiła wciąż iść przed siebie z nadzieją, że znajdzie coś ciekawego. Nadzieja matką głupich. Po kilku godzinach wędrówki dotarła do oazy, natychmiast podeszła do wody i zaspokoiła swe pragnienie.

Lucyfer:
Lucyfer weszła z nadzieją, że odnajdzie jakieś ciekawe rośliny i zwierzęta. Nic nie znalazła oprócz kilka mchów, porostów i róż jerychońskich. Z dala zauważyła tygrysicę, którą widziała wczoraj. Nie przejęła się ją i zaczęła zbierać rośliny.

Verta:
Kątem oka zauważyła jakiś ruch, podniosła łeb do góry, przyjmując dumną pozycję i rozejrzała się. Poznała tę sylwetkę, już ją gdzieś spotkała, ach no tak... to ta gepardzica. Taki agresor a kwiatuszki zbiera, hmn dziwna mieszanka. Verta przewróciła oczyma i odwróciła się do tamtej samicy przodem, wolała nie stać tak tyłem, bo kto wie co tamtej po głowie chodzi, może jeszcze wpadnie na pomysł na bez honorowe ataki od tyłu? Ver nie lubi być zaskakiwana, lepiej mieć wszystko i wszystkich na oku.

Lucyfer:
Nie zwracając uwagi na kotowatą nadal zbierała rośliny. W końcu poirytowało ją to, że się w nią wgapia i się odezwała - po co wlepiasz we mnie swoje oczy..? - zapytała i podniosła głowę w stronę tygrysicy.

Nawigacja

[0] Indeks wiadomości

[#] Następna strona

Idź do wersji pełnej