Wolne Ziemie > Dżungla

Wodospady

(1/8) > >>

Ivy:
Majestatyczne miejsce, w którym znajdują się liczne wodospady. Częstym zjawiskiem jest tu gęsta, nieprzenikniona mgła.

Verta:
Samica błądziła po okolicy już od dłuższego czasu nie mogąc sobie znaleźć miejsca, na dodatek zaczęły ją dręczyć dziwne myśli, np. uznała tę krainę za jakąś przeklętą, ponieważ nikogo nigdzie nie spotkała, a zazwyczaj koty uciekają z miejsc przeklętych, gdzie straszy. To też sobie znalazłam miejsce na dom. przeleciało jej po głowie a na pyszczku pojawił się grymas, świadczący o tym, iż coś podejrzewa, denerwuje się. Rzeką dotarła w jakieś miejsce, gdzie to z każdej strony był jakiś wodospad; większy, mniejszy, dziki, spokojny... Zatrzymała się i rozejrzała się wszędzie wkoło, robiąc obrót by to wszystko zobaczyć. No, nie powiem, zrobiło to nie niej niezłe wrażenie, piękne miejsce. Zauważyła jakąś ścieżkę, nieco zarośniętą, prowadzącą na górę. Nie czekając za długo ruszyła nią na szczyt jednego z wodospadów, ponad pierwszą warstwę chmur, które tutaj był dość nisko. Gdy była już na szczycie i zobaczyła widok stamtąd to aż jej szczena opadła, tak cudownego miejsca jeszcze w życiu nie widziała. Pozbierała się, z nów na jej pysku zapanowała obojętność, choć w środku wciąż się zachwycała. Usiadła i obserwowała horyzont, gdzie to słońce już się chowało, a jego promienie malowały chmury na pomarańczowo.

Verta:
Jakież to życie jest nudne stwierdziła w myślach, gdy to tak całą noc przeleżała w jednym miejscu i obserwując wodę obok niej, pod nią, która dziko płynęła, potem spadała i uderzała o kamieniste dno. I nic się przez te kilka godzin ciekawego nie działo. Może to nie życie jest nudne, lecz ona? W sumie powinna się cieszyć, takiego spokoju dawno nie zaznała, jednak... chyba przyzwyczaiła się do życia na wysokich obrotach i teraz było aż za spokojnie. Nagle za sobą, gdzieś tam w głębi puszczy usłyszała jakieś przeraźliwe krzyki, jakby ktoś kogoś mordował. Nie wiedziała co, nie umiała tak po dźwiękach poznać, ponieważ zapewne tych zwierząt, czy co to było, nie znała, nie spotkała w swym krótkim życiu. Zerwała się najszybciej jak mogła i cicho ruszyła w stronę ów dźwięku.

Lucyfer:
Lucyfer weszła. Położyła się na brzegu z dala od wody. Rozglądała się. Z dala zauważyła tygrysicę. Popatrzyła na nią z lekceważącym wzrokiem i położyła głowę na ziemi. Lilith zeskoczyła z głowy Lucy i wspięła się na drzewo po czym znów zaczęła przędz  nową pajęczynę.

Mici Tiluu:
Przyszłam tu rozglądając się ciekawie. Nagle stanęłam, ujrzawszy znaną mi Lucyfer i jakąś tygrysicę. Doprowadzało mnie do szewskiej pasji to, że obie były ode mnie większe. Ale teraz chciałabym być większa, pomyślałam i ułożyłam się kilka metrów od Lucyfer. Zdrzemnęłam się.

Nawigacja

[0] Indeks wiadomości

[#] Następna strona

Idź do wersji pełnej