Wolne Ziemie > Złota Pustynia

Pustynna świątynia

(1/3) > >>

Ivy:


Ogromna pustynna świątynia. Legendy mówią, iż w środku znajdują się niezliczone skarby.

Fimbrethil:
Przyszedł na zwiady. Nigdy tu jeszcze nie był wiec przysiadł na chwilę i rozglądnął się ciekawie. Dwie minuty nasłuchiwał i kiedy miał pewność, że nikogo tu nie ma podszedł jednej z wysokich kolumn i położył się. Oczywiście byle nie na widoku. Postanowił trochę poczekać, może ktoś przyjdzie.

Fimbrethil:
W końcu znudziło mu się to ciągłe czekanie. Wyszedł.

Smok nizczyciel galaktyk:
Przyszedł na zwiady. Nigdy tu jeszcze nie był więc przysiadł na chwilę (na swojej dupie) i rozglądnąłałęł się ciekawiej.

Czekał aż ktoś przyjdzie. Miał takie przeczucia. Wibracje w dupie czy coś.

Viktoria:
Zgłodniała, spragniona kotka, szkielet kotki właściwie, kocię które ledwo co żyło wparowało ciut zbyt energicznie na pustynię. Jak już ginąć to gdzieś konkretnie. Dlaczego wszyscy tak nagle znikli? Nie miała pojęcia. Nie miała też pojęcia ile czasu minęło i ile czasu tu tkwiła.
-CZEEEGO?
Wydarła się, rozglądając wokół wzrokiem szukającym obiadu. Ktoś tu wgl był, czy jej się wydawało?

Nawigacja

[0] Indeks wiadomości

[#] Następna strona

Idź do wersji pełnej