Felrum Nignes
Wolne Ziemie => Złota Pustynia => Wątek zaczęty przez: Ivy w Czerwiec 15, 2014, 17:25:40
-
Gdzieś na pustyni znajduję się niewielka oaza. Z jednej strony otaczają ją same skały, zaś z drugiej kilka palm.
(http://fc03.deviantart.net/fs70/i/2011/011/4/7/desert_by_yobarte-d36y09p.jpg)
-
Tygrysica zaraz po tym jak opuściła wodospady postanowiła pozwiedzać okolicę. Normalnie by sobie to odpuściła, ale skoro... postanowiła tu zamieszkać, dołączyć do Stada Cienia, więc czemu by nie poznać terenów koło których się mieszka? Dotarła na jakąś pustynię, z początku było nawet znośnie, było ciepło, ale jeszcze były jakieś wysuszone trawy, jeszcze było czym oddychać, jednak im bardziej szła przed siebie tym więcej było piasku, a mniej roślin, wkrótce było tylko słońce i gorący piach. Już ledwo wytrzymywała te upały, o wiele lepiej żyło jej się w górach, lasach a nie takich gorących pustkowiach, ale ona oczywiście zamiast zawrócić to postanowiła wciąż iść przed siebie z nadzieją, że znajdzie coś ciekawego. Nadzieja matką głupich. Po kilku godzinach wędrówki dotarła do oazy, natychmiast podeszła do wody i zaspokoiła swe pragnienie.
-
Lucyfer weszła z nadzieją, że odnajdzie jakieś ciekawe rośliny i zwierzęta. Nic nie znalazła oprócz kilka mchów, porostów i róż jerychońskich. Z dala zauważyła tygrysicę, którą widziała wczoraj. Nie przejęła się ją i zaczęła zbierać rośliny.
-
Kątem oka zauważyła jakiś ruch, podniosła łeb do góry, przyjmując dumną pozycję i rozejrzała się. Poznała tę sylwetkę, już ją gdzieś spotkała, ach no tak... to ta gepardzica. Taki agresor a kwiatuszki zbiera, hmn dziwna mieszanka. Verta przewróciła oczyma i odwróciła się do tamtej samicy przodem, wolała nie stać tak tyłem, bo kto wie co tamtej po głowie chodzi, może jeszcze wpadnie na pomysł na bez honorowe ataki od tyłu? Ver nie lubi być zaskakiwana, lepiej mieć wszystko i wszystkich na oku.
-
Nie zwracając uwagi na kotowatą nadal zbierała rośliny. W końcu poirytowało ją to, że się w nią wgapia i się odezwała - po co wlepiasz we mnie swoje oczy..? - zapytała i podniosła głowę w stronę tygrysicy.
-
-Nie mogę podziwiać twej urody? - rzuciła i uśmiechnęła się złośliwie, jakże to głupio musiało zabrzmieć, ale lepsza taka odpowiedź niż "bo mogę, od tego mam oczy", to taka... nudna odpowiedź, każdy tak odpowiada, więc pora wyłamać się z tego szeregu przewidywalnych odpowiedzi.
-
Lucy popatrzyła na nią ze zdziwieniem. ,,Czyżby się trafił nam homo?" pomyślała sobie. - Nie ma co podziwiać. Wiele jest takich jak ja. - mruknęła zielonooka.
-
Tygrysica zauważyła to zdziwione spojrzenie i się ucieszyła, ha, udało się zbić z tropu gepardzicę. Jednak swej krótkiej radości nie dała po sobie poznać, nie... Verta nie jest homo, ani bi.. spokojne, ale, czyżby gepardzica była homofobem? I co ma teraz odpowiedzieć by jakoś odejść od tematu jej wyglądu, który w ogóle białej nie interesował? Mogłaby przemilczeć, jednak... wreszcie tamta odezwała się jakoś normalnie, nie wyzywając ani nic w ten deseń, trzeba korzystać z okazji. Choć może z tego wyjść nudna konwersacja, może lepiej ją jakoś wkurzyć? Pomyślała chwilę nad tym, jednak póki co postanowiła być w miarę miła.
- Taki wnerwiający osobnik z ciebie, którzy obrzuca obelgami obcych bez żadnego powodu teraz zbiera kwiatuszki, oj... nie spodziewałam się u ciebie takiego zachowania, tak to uroczo, słodko, łagodnie wyglądasz, haha - zaśmiała się, jednak szybko się opanowała, miała sobie odpuścić ten komentarz, ale taka prawda, tak łagodnie wyglądała z tymi chwastami, no jak nie ona.
-
Lucyfer zdziwiła się reakcją tygrysicy. - Zbieram te rośliny bo są mi potrzebne - odparła i położyła kwiatki na ziemi - różne rzeczy i wywary można z nich zrobić.. - westchnęła - po co ja Ci to mówię? Przecież nie wiem, czy jesteś Świetlikiem i czy nie powiesz tej wielkiej choleryczce co zamierzam zrobić. - usiadła na ziemi i spojrzała na kotkę.
-
Westchnęła, przecież to było chyba widać, do którego stada Verta należy, do Światła w ogóle nie pasuje. No cóż, nie zamierzała wyjawiać tak od razu, z którego stada jest, niby to żadna tajemnica, ale po co ma tak paplać na ten temat. - Wątpię byś się nie domyślała do którego stada należę, aż na tak głupią nie wyglądasz. - mruknęła tylko pod nosem i przewróciła oczami, jak to miała w zwyczaju robić gdy coś ją nudziło.
-
- Od początku podejrzewałam, że jesteś z Cienia, lecz nie potwierdziłam tego. Ale skoro jesteś z Cienia, nie mam prawa Ciebie atakować - odparła i ziewnęła - Poza tym, ja jestem Lucyfer. - powiedziała i kiwnęła głową na znak szacunku.
-
No proszę, jaka miła się zrobiła Lucy gdy to wyszło, że Verta jest z Cienia.
-Verta - odparła i również skinęła łbem z szacunkiem. - Nie masz prawa? Dlaczego? Ja tam nie mam nic przeciwko, tylko... wątpię by wkurzanie, atakowanie mnie było dobrą decyzją. - dodała po chwili obojętnym tonem i usiadła, nie miała prawa? Zdziwiło to tygrysicę, głupio jak panowały tu zasady, że swoich nie wolno atakować, czasami trzeba... ale skoro nie wolno.
-
- Jesteś z Klanu Cienia, więc nie mam powodu by Cię atakować. A Świetliki to już trochę inna sprawa. - westchnęła - chyba użycie słowa ,,nie mam prawa" nie było odpowiednie. Po prostu nie atakuję. Nie jestem do tego stworzona. - powiedziała i podrapała się po głowie.
-
-Aham, spoko... - mruknęła i chwilę analizowała w głowie wypowiedź Lucy.
-Ja jestem z Cienia to mnie nie tkniesz, ale jakbym była ze Światła to choćbym ci nic nie zrobiła to byś mnie nienawidziła? - Też pytanie, przecież zdążyła się już o tym przekonać, że tak by było. Nie czekając na jej odpowiedź kontynuowała swą wypowiedź.
-Tylko ze względu na to, że ten ktoś byłby z innego stada byś go zaatakowała? Hah, nie obraź się, ale to takie nieco ograniczone rozumowanie, zachowanie z twojej strony. Ale dobra, ja pochodzę z innych stron, gdzie to... trzeba mieć jakieś sensowny powód by kogoś nienawidzić, a nie tylko przynależności, nie znam tutejszych obyczajów. - ucięła i postanowiła się zatkać. Jak już wspomniała, nie pochodziła stąd i zbytnio nie orientowała się w sytuacji jaka tu panowała między stadami, może był czas wojny czy coś i temu takie ważne jest czy ktoś jest z Cienia czy z Światła.
-
Lucyfer skrzywiła głowę - Nie.. Ja muszę poznać daną osobę, by się o niej więcej dowiedzieć. Nie nienawidzę wszystkich od razu i to też się tyczy ze świetlikami. Jak byłam kilka razy u nich to śmiesznie reagowali na moje towarzystwo - uśmiechnęła się - Nawet jak byś była z Klanu Światła to bym Ciebie i tak nie zaatakowała.
-
- Ja jeszcze nikogo ze Światła nie spotkałam, także nie wiem jak oni się zachowują, nie znam ich. - mruknęła tygrysica i spojrzała na palmy.
- A tak przy okazji, długo tu już jesteś? W sensie, że w tym stadzie. - ależ się rozgadała, jak nie ona.
-
- Tak. Już trochę tutaj jestem, ale nie znam wszystkich członków Klanu. Wiem tylko kto jest przywódcą i zastępcą. Nic więcej. - odparła i spojrzała na tygrysicę z ciepłym spojrzeniem - znam tylko kilka członków.. A co do Świetlików, są bardzo czuli jak ktoś wchodzi na ich tereny..
-
-Bardzo czuli? Hmn, to bardzo, bardzo dobrze... - mruknęła i uśmiechnęła się na te słowa. Niby nic do nich nie miała, nawet ich nie znała, jednak... jak to ona lubi od czasu do czasu kogoś bez powodu powkurzać, a jak są tacy czuli, jak to Lucy ujęła, to pewnie... nie byłaby tam mile widziana i tak jakoś ucieszyła ją ta wiadomość.
-
- Mhm - przytaknęła - nie znoszą Cieni na swoich terenach. Ja im niestety podpadłam. Zniszczyli nam trochę terenów.. Na przykład nasze Mchowe Ambulatorium. Posprzątałam to co oni tam zrobili i będę pilnować tego miejsca, gdyż jest dla mnie Nekromanty bardzo ważne. - odparła - ale w sumie to mądrze, że reagują groźnie jak na ich tereny pojawia się ktoś wrogo do nich nastawiony.
-
I szybko się wkurzają, mściwe bestyjki wywnioskowała tygrysica, a to ją tylko jeszcze bardziej ucieszyło, wyobraziła sobie już jaką kiedyś może mieć rozrywkę ze świetlikami. Wstała i rozciągnęła się, a jej stawy jeden po drugim chrupnęły wpadając na swoje miejsce, przygotowując się do ruchu.
- Czy ja wiem czy dobrze, może i tak, ale jakoś wyobrażałam ich sobie jako chodzące dobro, które do wszystkiego podchodzi łagodnie, ale w sumie, jak takie agresory to może są ciekawsi niż myślałam. - westchnęła i zaczęła powoli odchodzić od wody.
-Nie wiem jak tobie, ale mi jest tu stanowczo za gorąco, idę na coś zapolować w lesie czy gdzieś, jak chcesz to chodź - rzuciła tak na odchodnym, niezbyt lubiła z kimś przebywać, ale jak już sobie tak pogawędziły to czemu miałaby jej nie zaprosić, kto wie kiedy znów się spotkają, a teraz... dość nawet spoko ta rozmowa była. Nie czekając na odpowiedź, wyszła.
-
Lucyfer chciała jeszcze jej powiedzieć, żeby nie szła na tereny Świetlików, gdyż może dostać ochrzan od Przywódcy tak jak ona sama. Wstała, wzięła rośliny i wyszła.
-
Przyszłam z Efirą. Od razu kiedy zobaczyłam Oazę to do niej wskoczyłam.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Ktoś chętny na sesyjkę?
-
Weszła głodna. Od razu rzuciła się na myszy będące w trawie i zaczęła je rozdzierać ze skóry i zjadać. Nie zważała na to, że nie jest tutaj sama.
-
Patrzę a tam Lucyfer! Oleje ją. Wciąż się pluskam.
-
Nadal pałaszowała myszy. Gdy skończyła oblizała się z krwi i zaczęła się bawić skórą myszy, która leżała przed Lucy.
-
Nadal olewam Lucy.
-
Przestała się bawić skórami. Podniosła głowę i wpatrywała się w obcą kotkę. Nie pamiętała jak się nazywa.
-
Poczułam na sobie wzrok Lucyfer.
- Co się tak gapisz, Lucyfer?! - syknęłam.
-
Reakcja kotki rozśmieszyła Lucyfer.
- Nie pamiętam jak się nazywasz i próbuję sobie przypomnieć. - odpowiedziała spokojnym głosem.
-
- Serio? - spytałam
-
- A co jakiś problem? - skrzywiła się.
-
- Tak. Mam problem. - syknęłam
-
Gepardzica przetarła zmęczone oczy. Nie spała już kilka dni.
- Jeżeli chcesz ze mną walczyć to odmawiam. Jestem zbyt zmęczona dzisiaj. - mruknęła - jaki problem? Ja do Ciebie nic nie mam.
-
- A taki że ciągle włazisz na nasze terytorium! - syknęłam - Nie chcesz walczyć? Spoko. Ale bądź przygotowana na wszystko.- dodałam po czym poszłam z Efi. (wyszłam.)
-
Zdziwiła się reakcją gepardzicy. Przecież już nie wchodzi na tereny Świetlików. Nie wiedziała o co jej chodzi i zwyczajnie poszła się zdrzemnąć.